Smok nie ma łatwego życia. Gdzie nie osiądzie, tam wkrótce dotrze młodzieniec spragniony rycerskiej sławy. Zakradnie się nocą i odetnie łeb. Przygniecie wielkimi głazami, przebije włócznią. Napiwszy się wody z magicznego źródła, okiełzna bestię. Jeśli nie orężem, to podstępem pokona. Wypcha owcę, smoczy przysmak, siarką i smołą.
Smokobójcę czeka powszechne uznanie. Poeci, pełni podziwu dla swego dobroczyńcy, ułożą pieśni opiewające zwycięstwo. Władca wyda ucztę na cześć bohatera, ofiaruje mu majątek i rękę pięknej królewny. Smokobójstwo uszczęśliwia poddanych, nie jest bowiem zbrodnią, lecz heroicznym wyczynem. Zeznania świadków stają się opowieścią powtarzaną wieczorami, opowieść zaś przybiera kształt legendy o dzielnym wojowniku i złym smoku.
Nie kłam. Nie taki smok straszny, jak go malują. Woli pożywiać się zwierzętami niż ludzkim mięsem (chyba że samo do niego przyjdzie, uzbrojone i hałaśliwe). Siorbie, pijąc benzynę. Rykiem oznajmia tęsknotę za rodzicami (obława siedmiokrotnie zwiększa liczbę osieroconych smocząt). Przygnębiony niekorzystnym wizerunkiem, próbuje sprostać oczekiwaniom krewnych. Stacza – ku radości gawiedzi – zaplanowane wcześniej pojedynki (Kenneth Grahame, Opieszały smok).
Smoki, pisze Heinlein, wyróżniają się inteligencją i nienagannymi manierami. Nie tłuką filiżanek. Przyjmują imiona zasłużonych naukowców (np. Izaak Newton, Karol Darwin, madame Curie), by usprawnić komunikację międzygatunkową. Przeraźliwie miłe, wrażliwe i głodne wiedzy. Wytrwale uczą się niuansów języka angielskiego.
Niektóre czytują poezję, inne – niczym Fingard (John Morressy, Głos dla księżniczki) – mówią wierszem. A kiedy panuje bezprawie, zawsze oskarża się smoka-wierszokletę. Winny, brzmi wyrok. Morderca, podpalacz. Chłopi, skuszeni wizją złota, gromadzą broń. Tymczasem Fingard odpiera zarzuty. Ani on groźny, ani bogaty. Przestępstwa są dziełem wojowników, nie skrzydlatego monstrum terroryzującego okolicę.
Starczy głos, właściwy stworzeniom widzącym początek i koniec, potwierdza smoczą mądrość. Bestia – zdaniem Gardnera (zob. Grendel) – wie wszystko. Wyśmiewa ludzkie poznanie, nazywając je fragmentarycznym, relatywnym, skończonym. Ta filozoficzna tyrada, przerywana szyderczym rechotem, porusza Grendela. Ile zrozumiał, trudno ocenić. Jedno zapamięta: każda społeczność wymaga potwora, którego następnie zgładzi bohater.
Smoki, choć los im zazwyczaj nie sprzyja, przynoszą szczęście. Serdeczny i lojalny, Falkor (Michael Ende, Niekończąca się historia) stanowi idealnego towarzysza podróży. Nigdy, nawet otruty jadem Ygramula, nie traci nadziei. Działania małych, opiekuńczych duchów ochrzczonych pukisami natomiast przysparzają domownikom korzyści materialnych.
Ród zmiennokształtnych jeszcze nie wymarł. Kobiety-smoki lub smoki-kobiety (m.in. Tehanu, Irian), decyzję zostawiam zainteresowanym, wędrują po świecie i rozwiązują spory. Istnieją także zaklęci królewicze, niegdyś zachwycający urodą. Ujrzawszy więc krwawiącą bestię, nie uciekaj. Opiekuj się nią, aż pewnego dnia wyzna ci miłość i poniesie w przestworza.
Wśród nieustraszonych pogromczyń znajdują się księżniczki. Doskonalą sztukę władania bronią, a potem walczą u boku narzeczonego. Zwyciężają dzięki dobroci (Edith Nesbit, Ostatni smok) i sprytowi (Robert Munsch, Księżniczka w papierowej torbie). Przykładowo, Elżbieta, wykorzystując zarozumialstwo smoka, uwalnia grymaśnego Ronalda.
Smoki, pisze Heinlein, wyróżniają się inteligencją i nienagannymi manierami. Nie tłuką filiżanek. Przyjmują imiona zasłużonych naukowców (np. Izaak Newton, Karol Darwin, madame Curie), by usprawnić komunikację międzygatunkową. Przeraźliwie miłe, wrażliwe i głodne wiedzy. Wytrwale uczą się niuansów języka angielskiego.
Niektóre czytują poezję, inne – niczym Fingard (John Morressy, Głos dla księżniczki) – mówią wierszem. A kiedy panuje bezprawie, zawsze oskarża się smoka-wierszokletę. Winny, brzmi wyrok. Morderca, podpalacz. Chłopi, skuszeni wizją złota, gromadzą broń. Tymczasem Fingard odpiera zarzuty. Ani on groźny, ani bogaty. Przestępstwa są dziełem wojowników, nie skrzydlatego monstrum terroryzującego okolicę.
Starczy głos, właściwy stworzeniom widzącym początek i koniec, potwierdza smoczą mądrość. Bestia – zdaniem Gardnera (zob. Grendel) – wie wszystko. Wyśmiewa ludzkie poznanie, nazywając je fragmentarycznym, relatywnym, skończonym. Ta filozoficzna tyrada, przerywana szyderczym rechotem, porusza Grendela. Ile zrozumiał, trudno ocenić. Jedno zapamięta: każda społeczność wymaga potwora, którego następnie zgładzi bohater.
Smoki, choć los im zazwyczaj nie sprzyja, przynoszą szczęście. Serdeczny i lojalny, Falkor (Michael Ende, Niekończąca się historia) stanowi idealnego towarzysza podróży. Nigdy, nawet otruty jadem Ygramula, nie traci nadziei. Działania małych, opiekuńczych duchów ochrzczonych pukisami natomiast przysparzają domownikom korzyści materialnych.
Ród zmiennokształtnych jeszcze nie wymarł. Kobiety-smoki lub smoki-kobiety (m.in. Tehanu, Irian), decyzję zostawiam zainteresowanym, wędrują po świecie i rozwiązują spory. Istnieją także zaklęci królewicze, niegdyś zachwycający urodą. Ujrzawszy więc krwawiącą bestię, nie uciekaj. Opiekuj się nią, aż pewnego dnia wyzna ci miłość i poniesie w przestworza.
Wśród nieustraszonych pogromczyń znajdują się księżniczki. Doskonalą sztukę władania bronią, a potem walczą u boku narzeczonego. Zwyciężają dzięki dobroci (Edith Nesbit, Ostatni smok) i sprytowi (Robert Munsch, Księżniczka w papierowej torbie). Przykładowo, Elżbieta, wykorzystując zarozumialstwo smoka, uwalnia grymaśnego Ronalda.
Smocze miłości kończą się tragedią. Żaltis – niech los jego będzie przestrogą – pada ofiarą nienawistnych szwagrów. Urzeczony śpiewem Egle, coraz częściej opuszcza podwodne pałace. Mimo wątpliwości zakochani biorą ślub. Żaltis okazuje się wyrozumiałym mężem; nie odmawia stęsknionej dziewczynie powrotu na powierzchnię. Bracia Egle jednak nie odpłacają życzliwością za życzliwość i natychmiast mordują nieszczęśnika.
Nie kradnij. Owszem, smok bywa łaskawy. Respektuje obyczaj dworski. Bezinteresowną pomoc nagradza przysługą. Ale nie lubi złodziei plądrujących legowiska. Lepiej się ukłonić, pochwalić zgromadzone kosztowności i odejść. Zuchwalcy, co wzięli drogocenną koronę Żmija, rychło zginęli.
Nie kradnij. Owszem, smok bywa łaskawy. Respektuje obyczaj dworski. Bezinteresowną pomoc nagradza przysługą. Ale nie lubi złodziei plądrujących legowiska. Lepiej się ukłonić, pochwalić zgromadzone kosztowności i odejść. Zuchwalcy, co wzięli drogocenną koronę Żmija, rychło zginęli.
Nie zabijaj.