Quantcast
Channel: Bies by się uśmiał
Viewing all articles
Browse latest Browse all 47

Babie lato

$
0
0
Z czym wam się kojarzy odgłos silnika? Bohaterce Lata to łagodne dudnienie przypomina pracę serca: kiedy łódź się oddala, uderzenia pulsu tętnią coraz dalej i dalej, nigdy jednak nie cichną.

Babie lato

Jansson opowiada, jak stara kobieta i dziewczynka imieniem Sophia spędzają czas na małej wyspie. Siedzą, nasłuchując ptaków w zaroślach, a potem się kąpią i zbierają kości na brzegu. Czasem grają w karty (obie bezwstydnie szachrują). Nocami natomiast, rozstawiwszy namiot, wpełzają do środka i rozmawiają o wszystkim. Dopiero razem stanowią całość: babka uczy wnuczkę zapomnianych piosenek i opowiada, jak było dawniej, kiedy zaś o czymś zapomina, Sophia (d)opowiada, jak jest teraz.

Babka zna się na wychowywaniu dzieci. Nie krzyczy, dostrzegłszy dziewczynkę wdrapującą się na znak nawigacyjny, od czasu do czasu pozwala jej na coś zakazanego przez tatę (ale nie na wszystko, bo jak tu ufać komuś, kto na wszystko pozwala?). Nie poucza - zamiast tego wymyśla historie. Przedstawia różne wersje wydarzeń dotyczących zabawy na przystani, na którą obie nie zostały zaproszone: może to wcale nie była zabawa, może ci ludzie chcieli sprzedać tacie spirytus? Albo dali mu coś na spanie, by zapomniał o swojej rodzinie. Co, jeśli już nigdy się nie obudzi?

Trzeba opowiadać porządnie, dzieci nie uwierzą we wszystko. Spacerując pewnego dnia po plaży, bohaterki znajdują martwą kaczkę. Jak umarła? Z miłości, stwierdza babka. Zobaczywszy, jak jej wybranka odlatuje z inną kaczką, postanowiła się utopić. Na prośbę Sophii historia ulega zmianie: kaczka, zajęta śpiewaniem, uderzyła w skałę. No i stało się, zginęła w chwili, gdy była szczęśliwa.

Świat Jansson składa się z opowieści. Las, pełen znaków i ostrzeżeń, ma swój tajemny język - ci, którzy nim władają, wiedzą, że nie usuwa się przewróconych pni, że połamane gałęzie zachowują duszę drzewa i nie należy zmieniać ich naturalnego kształtu, że taniec milionów muszek to w istocie taniec weselny. Każdy przedmiot, nawet ten najbardziej niepozorny, nabiera z czasem znaczenia. Ukochany szlafrok taty pachnie plażą i dymem, a w jego rękawach ukrywa się rodzina myszy. W ciemnościach wydaje się, jakby to nie w nim mieszkało coś żywego, ale cały szlafrok był żywy.

Jesień życia

W 1970 roku umiera matka, którą Tove bardzo kochała. Lato, opublikowane dwa lata później, nosi ślady tej osobistej tragedii. Któregoś dnia Sophia budzi się w nocy i przypomina sobie, że ma własne łóżko, bo jej mama umarła. Bohaterki nigdy nie poruszają tego tematu (w całej książce tylko jedno zdanie mówi wprost o utracie matki), uważny czytelnik jednak z pewnością zwróci uwagę na niecodzienną troskę dziewczynki o ojca, lęk przed zanurkowaniem z otwartymi oczami czy też nazywanie babki mamą w trakcie zabawy.

Nieczęsto spotyka się tak wnikliwie przedstawioną starość. Babka, niegdyś komendantka harcerek (to dzięki niej młodym dziewczętom pozwolono zostać harcerkami), niemal każdą wolną chwilę spędza z wnuczką. Jak tu jej nie lubić? Czyta kryminały, gubi swoją sztuczną szczękę, po czym znajduje ją gdzieś między piwoniami, chodzi na długie spacery albo wyrzyna z drzewa dziwaczne zwierzęta. A kiedy tata myśli, że babka śpi pod parasolką, ona wymyka się i po kryjomu pali.

Stary człowiek nie może brać udziału w wielu rzeczach. Wciąż się o niego niepokoją, mówią o jakimś (rzecz jasna, nieszkodliwym i niewymagającym wysiłku) hobby, aż w końcu nabiera on przekonania, że jest jedynie zawadą. Zmęczone nogi nie zawsze nadają się do chodzenia, ciało okazuje się zbyt duże, by zmieścić się w otworze prowadzącym do jaskini. W kącie stoi nocnik, symbol bezradności. Nie warto opowiadać, co się kiedyś robiło - albo nikogo to już nie obchodzi, albo brakuje słów, wspomnienia się zatarły. Wiosnę, lato, jesień i zimę zastąpił czas dokładający się do czasu.

Ale Jansson dostrzega również piękno w przeżywaniu starości wśród przemijającego lata. Babka stanowi część wyspy, gdy tak chodzi z laską, podobna do czapli, i ogląda wszystko wokół siebie (przypomina mi w tym dziadka z Córki rzeźbiarza, spacerującego - niczym Bóg - po ogrodzie i wiedzącego o wszystkim). Przeżywa zarówno chwile zwątpienia, jak i przygody.

Trochę zimy, trochę lata

Kiedy każdy ma swoje miejsce w niewielkiej społeczności, niezmienne od lat i tak oczywiste, że się o nim nie mówi, można z łatwością ulec złudzeniu, jakoby trwało wieczne lato. Nie jest to prawdą - życie na wyspie podlega jednocześnie ustalonym dawno prawom ludzkim i kaprysom losu. Wyspa bywa okropna dla tych, co przychodzą z zewnątrz, skostniałe rytuały bowiem utrudniają przybyszom aklimatyzację. Zamontował drzwi po złej stronie domu, śmieją się mieszkańcy z nowego sąsiada. Jego czworokątna willa byłaby ładna wszędzie, tylko nie tutaj.

Córce rzeźbiarza mała Tove ułożyła wiersz pogrzebowy na cześć zmarłej wrony, w Lecie zaś Sophia, przypadkiem przeciąwszy dżdżownicę na pół, pisze „Rozprawę o dżdżownicach, które zostały rozpołowione”. Wciela się w rolę ofiary i pyta: co teraz? W którą stronę powinnam rosnąć? Na pozór błahe zdarzenie przyczynia się do rozważań na temat różnych postaw życiowych: czy mam iść z tyłu i unikać decydowania o ważnych sprawach, czy też mam być wszystkowiedzącą głową?

Izba gościnna w domu bohaterek to przyjemne, oddzielone od reszty świata pomieszczenie. Jeśli czytaliście wcześniej inne książki autorstwa Jansson, na pewno zauważyliście, jak ważną funkcją pełni w nich dom. Umieszczony w środku przestrzeni znanej, stanowi schronienie przed nieokiełznanymi żywiołami. Ale na tym nie koniec cech wspólnych. Miejsca ulegają metamorfozom, charakterystycznym dla metaforyki sennej, a przedmioty zyskują cechy istot żywych. Dom niekiedy przycupnie obok lasu, wyspa - zależnie od nastroju bohaterek - kurczy się lub powiększa, czaszka natomiast, pozostawiona w spokoju, ożywa.

W wąskiej, cuchnącej zgnilizną grocie znajduje się - zdaniem Sophii - ołtarz z zielonego mchu. To święte miejsce, a takich nie wolno niszczyć, dlatego też buldożer z hukiem toczący się przez zmurszały las nazwany zostaje maszyną piekielną. Dziewczynka pyta, jak wygląda niebo i czy są w nim mrówki. A potem modli się o przygody. Babka (która - co warto zauważyć - nie mogła wejść do wspomnianej świętej groty, bo była za duża) z kolei nie wierzy w piekło. Wierzy za to w Boga, który pomaga, ale dopiero, gdy się człowiek wysili.

Tove Jansson, Lato, s. 212, Nasza Księgarnia, Warszawa 2007

Viewing all articles
Browse latest Browse all 47